czwartek, 13 września 2018

Medytacja Chaosu


Nazwa obrazu:
Chaosphere
Źródło:
Wikipedia, Wikimedia Commons

Tą praktykę opracowałem samodzielnie, zanim jeszcze poznałem tajniki magi chaosu, jednakże jeśli Wam nie wyjdzie, proponuję najpierw praktykować magię chaosu według Psychonauty Petera Carrolla. Jeden chaota uważa, że do każdego rytu, praktyki czy ćwiczenia każdy może się "dostroić", nie odrzucam takiej możliwości, jednakże u Was to, co ja stosuję z powodzeniem może podziałać słabiej - to również jest niewykluczone.

A teraz bez dalszego wstępu (również bez BHP, które zaleca większość ezoteryków) przejdziemy do ćwiczenia.


  1. Siądź w wybranej przez siebie pozycji medytacyjnej. Zamknij oczy.
  2. Pomyśl o Chaosie, uwolnij umysł - pozwól, by Twoje myśli popłynęły swobodnie. Poczekaj na stan pustki w głowie.
  3. Teraz połącz Chaos ze stanem umysłowym, psychicznym i "energetycznym", z jakim Ci się ów Chaos kojarzy. Połącz go z obrazem, jaki Ci podpowiada podświadomość lub użyj symbolu u góry posta, który jest kojarzony z egregorem Chaosu.
  4. "Dostrój się" do "energii" Chaosu, poczuj jego emanację na poziomie ciała, emocji, umysłu i ducha (zachowajmy te wszystkie ezoteryczne finezje i teorie, potem będzie wiadomo, z czego chcecie rezygnować lub co chcecie "potwierdzić").
  5. Przekaż do Chaosu tę część "energii", jaką masz w sobie i obserwuj, co się stanie.Powtórz to 3 razy lub tyle razy, ile chcesz.
  6. Jeśli czujesz, że już wystarczy i że zmiany, jakie "wyczuwasz" są aż za duże, zakończ praktykę lub kontynuuj, jeśli uważasz, że powinieneś/powinnaś się do niej zaadaptować.


Oto koniec tej medytacji. Jak ona zadziałała u mnie opiszę w następnym wpisie, by Wam niczego nie sugerować teraz. Nie chcę, by moje słowa miały jakikolwiek wpływ na przebieg i efekty stosowanego ćwiczenia.

poniedziałek, 3 września 2018

Mantra - inna forma sigila


Ten temat jest zainspirowany oczywiście fragmentem treści Psychonauty. Zaprezentuję go, żeby było wiadomo, o który fragment chodzi:

❠Ilistracja 3: Tworzenie sigila przy pomocy: a) metody słownej; b) metody obrazkowej; c) metody mantrycznej❞

W skrócie, mantra to powtarzane słowo lub zdanie. Mantrowanie ma na celu w medytacji tradycyjnej wywołać odmienne stany świadomości i ułatwić wyzwolenie spod wpływu poglądów ograniczających zrozumienie świata, albo wyzwolenie od cierpienia (por. Adam Szostkiewicz, Przebudzony, część pierwsza, "Budda i jego nauka", frag. "Cztery prawdy o cierpieniu"). Jest to jednak jedna z praktyk medytacyjnych, a dr Stephanie Clement wyróżnia w "Medytacji dla początkujących" takie oto elementy praktyk medytacyjnych, oczywiście ogólnikowo (przy czym nie trzeba stosować ich wszystkich w jednej praktyce medytacyjnej). Oto one:
Mantra - powtarzane słowo bądź zdanie, w medytacji mający mieć duże znaczenie w osiąganiu odmiennych stanów świadomości.
Jantra - święty obraz, na którym praktyk się koncentruje, co automatycznie zmienia jego stan świadomości poprzez skupienie na obiekcie.
Wizualizacja - różnego rodzaju aktywność umysłowa na poziomie rozbudowanej do poziomu doświadczania bodźców zmysłowych inne, niż wzrokowe (oczywiście tylko w umyśle) imaginacji, tworzenie w umyśle różnych obrazów, wrażeń czuciowych, zapachowych, smakowych itp., w różnych celach natury psychicznej i mistycznej, które praktyk zamierza osiągnąć poprzez zmianę stanu świadomości.

Z perspektywy chaockiej, mantra jest tak naprawdę bardziej tradycyjną, niezmodyfikowaną formą sigila. Ma taki sam wpływ na praktyka, jak skupienie na obrazku okultystycznym takim, jak pentagram, czy Krzyż Ankh bądź pieczęć ducha: prowokuje w nim mechanizm, który zmienia stan jego świadomości.

Mantra, a chemognoza pochodzenia "naturalnego"

Podczas medytacji zaobserwowano zwiększenie się ilości dopaminy w mózgu praktyka (Dopamina - Wikipedia, wolna encyklopedia [klik]), a według niektórych źródeł podczas medytacji i innych tego typu praktyk, jak deprywacja sensoryczna (Wiki - klik) jest do mózgu wydzielana substancja psychoaktywna, dimetylotryptamina (DMT), która prawdopodobnie jest odpowiedzialna za powstawanie tzw. "wizji" podczas medytacji, które to są bardzo sugestywnymi (uznawanymi przez umysł za "prawdziwe"), a są w trakcie trwania praktyki bardziej sugestywne, dlatego że w trakcie medytacji automatycznie lub celowo praktyk "wycisza" tę część na, którą Peter Carroll nazwał psychicznym cenzorem - część, która rozpoznaje, czy to, czego człowiek doświadcza jest doświadczeniem "prawdziwym", czy urojeniem bądź złudzeniem, iluzją czy zwykłą "fantazją".

Mantra stanowi wedle wiedzy psychologicznej formę autosugestii, sama medytacja zaś może być potraktowana, jako forma autohipnozy, która jest dodatkowo owiana atmosferą tajemniczości, co w efekcie ma jeszcze większy wpływ na świadomość, a więc i na światopogląd praktyka.

Wczorajsze, bardziej szokujące doświadczenie medytacyjne, które przeżyłem

Najpierw medytowałem tradycyjnie, wizje, jakie miałem były po prostu ekstremalne w pewnym stopniu. Doświadczyłem tego, o co mi chodziło w mantrze, otworzyłem się na przewodnictwo Ducha i dałem się prowadzić, choć na początku moja podświadomość stawiała wielki opór, co wywołało stres. Oj taaak, ego nie lubi stanu bycia prowadzonym, bycia w mocy czegoś większego od siebie, ale czy to miało mnie powstrzymać przed dalszym wchodzeniem w stan gnozy? A w życiu! Wręcz odwrotnie!

Mantry przewijały się tak jakby w mojej głowie "same". Pewne procesy rozpoznałem automatycznie jako psychologiczne, ale miałem też uczucia, których nie byłem w stanie wyjaśnić w żaden sposób, nie umiałem tego nazwać.

Pod koniec nagle myśli mi ucichły, światła, które "widziałem" w głowie nagle znikły, zapadła całkowita ciemność (w mojej "wizji"), a ja wylądowałem tak jakby w Pustce, która była w moim jestestwie, w moim poczuciu tożsamości. Byłem sobą, a moje "ja" było Nicością. Czerpałem z Nicości Moc, a raczej generowałem ja, skoro Nicość to byłem ja!

W pewnym momencie świat jakby sam zaczął wróciły raz, ja to odrzuciłem i zanurzyłem się ponownie w "Pustce", a w końcu powróciły dźwięki i wtedy się wybudziłem.

Swoją drogą, jak trafiłem w Pustkę w mojej głowie, czułem, że się do tego przyczepiłem umysłem i nie mogłem się od tego "oderwać", tzn. nie mogłem przez długi czas sam się wyrwać z tego stanu.
Co dziwne, nie przejmuję się tym aż tak bardzo.

Można się zastanawiać, czy w trakcie praktyki tego typu z czasem sigile dla ducha osobniczego cżłowieka tracą na znaczeniu, a liczy się w końcu tylko Nicość, albo Obecność (zależy, do czego się człowiek odwołuje, co uznaje za Ścieżkę właściwą dla siebie i prawdziwe doświadczenia. Ale bardziej "sensownie" brzmiałoby przekonanie, że w pewnym momencie psychika praktyka sama "dorasta" do doświadczenia pełni, doświadczenia Nicości (pełni lub części Jedni, Pełni, Całości, jakkolwiek by się to interpretowało nie ma to szerzej większego znaczenia - ma to znaczenie tylko dla praktyka).

Na koniec link do jednego ze źródeł, z których czerpałem:
Peter J. Carroll - Psychonauta czyli Magia chaosu w teorii i praktyce | Docer.pl

Bibliografia:
Peter J. Carroll - Psychonauta czyli Magia chaosu w teorii i praktyce, wydawnictwo Okultura, Warszawa 2006
Stephanie Clement - Medytacja dla początkujących. Nauka koncentracji, medytacja uzdrawiająca i techniki relaksacyjne, Klub dla Ciebie, Warszawa 2004
Adam Szostkiewicz - Przebudzony, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004

Linki dodatkowe:
Medytacja dla początkujących - Stephanie Clement | Docer.pl
Dla początkujących. Medytacja (Clement Stephanie) - TanieKsiążki.pl